Bolesław Prus (1847-1912) jest pisarzem, bez którego trudno sobie wyobrazić kształt polskiej literatury. Jeden z największych realistów, oddziałał na nowe pokolenia bardziej niż one same chciały się do tego przyznać. Pozostawił dzieło wielorakie, z czego Lalka uznawana jest za najważniejszą polską powieść wszech czasów. Znakomity nowelista, przywiązany do szczegółów, był także mistrzem analizy społecznej, w czym przypominał między innymi pisarstwo Charlesa Dickensa.
Katarynka powstała w roku 1880, a więc w czasie, kiedy ukończona została pierwsza wersja Anielki. Bohater dziecięcy, jakże ważny dla Prusa, został pokazany w zderzeniu z dorosłym, przy czym dziecko usytuowane zostało w przestrzeni choroby i bezradności, natomiast dorosły został pokazany jako znudzony mizantrop, pragnący dożyć swoich dni w ciszy emerytury. Ale to, co pozornie proste, wcale takim nie jest i pisarz, mistrz detalu, zaprasza czytelnika do rozmaitych rozmyślań nad tym, co tylko pozornie jest przekładalne w słowach, czyli nad samotnością w otoczeniu pełnego życia i samotnością w obliczu ciemności.
Niewidoma dziewczynka obserwowana przez emeryta, mającego swoje przyzwyczajenia i fobie, dzięki chwili nieuwagi, otwiera mu oczy na to, co dla niego niedostępne. Podwórkowy kataryniarz, który dla Tomasza jest utrapieniem i rani jego dyletanckie uszy muzyczne, dla dziewczynki jest otwarciem na świat, drzwiami do świata pełnego dźwięków, jakże wyciszonego w ubogim mieszkaniu.
Nowela nie jest ani o konflikcie sztuki wysokiej i niskiej, ani o empatii i jej braku. Prus pokazuje, jak pod wpływem przypadku, który zawsze odgrywa jakąś rolę w naszym życiu, to życie może się odmienić.
Warto zwrócić uwagę na tytuł: katarynka należy do codzienności świata, w jakim żyją bohaterowie, ale jednocześnie potrafi uniezwyklić los, nadać mu sens, jakiego byśmy się nie spodziewali. Umieszczenie w tytule przedmiotu (podobny zabieg uczynił Prus w Kamizelce), pars pro toto, wskazuje na sferę ludzkich uczuć i powagę decyzji.
Przeganiany z podwórka, grający na rozklekotanym instrumencie kataryniarz, za sprawą swojego sprzętu przywraca dziewczynce radość, staremu emerytowi nadzieję na zmianę nudnego życia, a być może z tego spotkania wyjdzie jeszcze co dobrego? Tomasz skieruje dziewczynkę do okulisty, kataryniarz będzie wygrywał swoje melodie, zarabiając na życie, choć lokaj Tomasza, kręcąc kółko na czole, niczego nie zrozumie.